wtorek, 23 kwietnia 2013

Polubić nielubiane

Czy można polubić coś, czego ewidentnie się nie lubi? Nie że nie zna, czy nigdy nie spróbowało.. po prostu coś co nigdy nie kojarzyło się przyjemnie. Można :) Polubiłam bieganie :) Dzisiaj otwarcie sama przed sobą się do tego przyznałam. Wcześniej nieśmiało opowiadałam, że zaczyna mi się podobać, że powoli odczuwam frajdę, że mijam sympatycznych ludzi, cudowne widoki, potrafię się wyłączyć ze wszelkich myśli, a to co plącze mi się po głowie z ładem i składem wspólnego ma niewiele. I to wszystko prawda. I to właśnie lubię :) I niesie mnie już gdy siedzę w autobusie powrotnym z miasta. I zazdroszczę tym, których widzę przez okno gdy do miasta jadę. Zadyszkę mam czasem..i co z tego. Czasem muszę wręcz podejść jakieś wzniesienie... no i fajnie. Nie jest monotonnie. Przedwczoraj na przykład przebiegałam koło jednej farmy. Dojrzała mnie... krowa. i chyba o tym fakcie powiadomiła koleżanki, bo za chwilę z obory powychodziły inne przyglądając się z ewidentnym zainteresowaniem. Jedna nawet zamuczała :)

2 komentarze:

  1. To prawie tak jak w Coupar Angus :-)
    Pozdrawiam
    I.

    OdpowiedzUsuń
  2. To dokładnie jak w Coupar Angus :) Że też wcześniej na to nie wpadłam! Dzięki Iwonka :)

    OdpowiedzUsuń

Podpisz się pod komentarzem, żebym chociaż ja wiedziała kto mnie czyta :)