Bo ja lubię stworzenia kotowate... a Magdę lubią koty. A już rude to na pewno :)
Wyszłyśmy z muzeum zoologicznego i spacerowałyśmy starą częścią Zurichu. Nieśpiesznie. Delektowałyśmy się miastem. Obu nam odbijały się w nim wspomnienia innych nie mniej pięknych miast.. po trochu Praga, po trochu Madryt, po trochu Paryż, .. Nagle naszą uwagę przykuła rosyjskojęzyczna księgarnia. Ale podczas gdy ja przyglądałam się okładce albumu Chagall'a, Magdę zainteresował rudy kot. Przykucnęła do niego, wyciągnęła rękę. On prężył się zadowolony, obchodził Magdę dookoła, wachlował ogonem. Nagle powiedziała do niego: hyc! No i hycnął nie zastanawiając się ani pół sekundy, wprawiając nas obie w osłupienie :) I zyskując dodatkową publiczność!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Podpisz się pod komentarzem, żebym chociaż ja wiedziała kto mnie czyta :)